Zapewne nie wszyscy zdejemy sobie sprawę z tego, w jakim stopniu odkrycie promieniotwórczości wpłyneło na naszą wiedzę o świecie. Bez przesady można powiedzieć, że poznanie przemian promieniotwórczych stało się nizbędne do zrozumienia budowy zarówno mikro- jak i makroświata. Dzięki niemu bowiem gwałtownie rozwineła się nie tylko wiedza o strukturze materii ziemskiej, ale również procesów zachodzących w gwiazdach. Był to więc jednocześnie krok w kierunku odsłonięcia tej wielkiej tajemnicy natury jaką jest ewolucja wszechświata.
Prawie do końca XIX wieku uważano, że najmniejszą niepodzielną częścią materii jest
atom. Wydawało się, że naukowcy poznali już wszystkie tajniki Natury i odkrycie
pozostałych tajemnic jest tylko kwestią czasu. Jednak nie wszyscy byli o tym
całkowici przekonani.
Już w pierwszej połowie XIX wieku angielski lekarz William Prout
ogłosił genialną, daleko wyprzedzającą współczesny stan wiedzy hipotezę, że wszystkie atomy
poszczególnych pierwiastków są wielokrotnością najmniejszego z nich, wodoru.
Po sformułowaniu praw elektrolizy przez Michaela Faradaya (1833 r.) i przeprowadzeniu szeregu
doświadzczeń przez Williama Crookesa z promieniami katodowymi ustalono, że w materii
muszą istnieć cząstki naładowane ujemnie (1871 r.).
Dokładnego pomiaru stosumku ładunku elektrycznego do masy cząstek dokonał w 1896
Joseph J. Thompson. Jego stwierdzenie, że wartość ta zawsze jest stała i nie zależy
od pochodzenia promieni, czyli od materiału katody, było równoznaczne z odkryciem
pierwszej cząstki elementarnej, którą nazwano elekronem.
W tym samym czasie świat uległ fascynacji odkryciem
przez Wilhelma Roendgena promieniowania X.
Podczas badania właściwości promieni katodowych
Roendgen odkrył nowy rodzaj promienniowania,
niezwykle przenikliwego i nie ulegającego wpływom
pola magnetycznego i elektrycznego. Jednak jeszcze
przez wiele lat nie znano natury promieni X.
Dopiero w 1912 roku uzyskano ostateczny dowód
na to, żę jest to promieniowanie elektromagnetyczne,
analogiczne do światła widzialnego, lecz o mniejszej
długości fali.
Jednym z badaczy, którzy natychmiast zainteresowali się pracami Roendgena nad
promieniowaniem X, był francuski fizyk Henri Becquerel (ilustr. obok - Ref.3). Badając fluorescencję
soli uranowych wywołaną promieniami katodowymi spostrzegł (1896 r.), że sole te,
nawet uprzednio nie poddane działaniu promieni X, położone na owięte w czarny
papier klisze fotograficzne wywierają na nie działanie fotochemiczne, podobnie
jak promienie Roendgena. Dowodziło to, że sole uranowe są źródłem jakiegoś
niewidzialnego, przenikliwego promieniowania. Odkrycie to było czymś zgoła
nieoczekiwanym. To nowe odkrycie Bequerel nazwał promieniami uranowymi. Odkryte
przez Bequerela promieniowanie dziś nazywamy promieniowaniem atomowym.
Do badań nad tym rodzajem promieniowania włączyło się czynnie wielu naukowców,
a wśród nich Ernest Rutherford oraz Maria Curie-Skłodowska, nasza rodaczka,
wraz ze swym mężem Piotrem Curie. Nowe odkrycia następowały bardzo szybko
jedno po drugim i rychło ukazały wielką wagę zjawiska odkrytego przez Bequerela.
Za swoje okrycia Henri Becqerel, Maria i Piotr Curie otrzymali w 1903 roku wpólną
nagrodę Nobla za badania w dzidzinie promieniotórczości.
Piotr i Maria Curie(ilustracja z lwej - Ref.3) odkryli dwa inne pierwiastki emitujące podobne
promieniowanie, do tego które odkrył Bequerel. Pierwszy z nich nazwali
polonem (lipiec 1898), a drugi - radem (grudzień 1898).Piotr i Maria
Curie opisali zjawisko powstawania promieniowania i nazwali je radio-
aktywnością (promieniotwórczością). Odkryli oni, że określona ilość radu,
który jest najaktywniejszy spośród wazystkich "radiopierwiastków" -
emituje 1,4 miliona razy więcej promieniowania niż taka sama ilość
uranu.
W dość krótkim czasie badacze stwierdzili, że promieniowanie (zwane wtedy uranowym)
emmitowane przez uran i inne substancje promieniotwórcze jest trojakiego rodzaju -
każdy rodzaj promieniowania inaczej zachowywał się w polach elektrycznym i
magnetycznym. Oznaczono je literami alfabetu greckiego alfa, beta, gamma. Stwierdzono,
że promieniowania te mają różny zasięg oraz różną przenikalność przez materię.
Promieniownanie alfa, o najmniejszym zasięgu (kilka centymetrów w powietrzu), w polu
elektrycznym zostaje odchylone w stronę bieguna ujemnego, a więc składa się z
cząstek dodatnio naładowanych; promieniowanie beta - w stronę bieguna dodatniego,
czyli ma ładunek ujemny. Bardzo szybko promieniowanie beta zostało utożsamione z
promieniami katodowymi, a więc elektronami. Zasięg tego promieniowania w powietrzu
okazał się znacznie większy niż promieniowania alfa. Promieniowanie gamma ma
największy zasięg. Stwierdzono, że podobnie jak w przypadku promieniowania X
nie działa na nie pole magnetyczne i elektryczne. Różna jest przenikalność tych
promieniowań przez materię. Promieniowanie alfa zatrzymuje nawet kartka papieru.
Trudniej jest zatrzymać promieniowanie beta - tu już nie wystarczy kartka papieru,
często trzeba urzyć grubszej warstw innego materiału, np. aluminium lub ołowiu.
Promieniowanie gamma jest najbardziej przenikliwe i dlatego do ochrony przed jego
działaniem stosuje się nawet kilkucentymetrowe osłony ołowiane.
Badacze stwierdzili, że promieniowanie jądrowe jest wysyłane nie
tylko przez związki uranu, ale także przez związki chemiczne toru oraz przez
same te metale. Wkrótce okazało się, że promieniowanie to jest wysyłane także
przez atomy innych pierwiastków, występujących w przyrodzie. Maria Skłodowska-Curie
pierwsza wysuneła hipotezę, że mamy do czynienia z wytwarzniem promieniowania
wewnątrz atomów pierwiastków promieniotwórczych. Było to równoważne z założeniem, że
atom jest zbudowany z jeszcze bardziej elementarnych składników materii.
Różnice we właściwościach promieniowania alfa, beta i gamma stały się zrozumiałe
dopiero wtedy, gdy poznano lepiej ich naturę i pochodzenie, tzn. przemiany jądrowe,
w wyniku których zmienia się stan energetyczny jądra kosztem emisji promieniowania
jądrowego. Stało się to z chwilą poznania budowy jądra atomowego.